W pokoju Gagi panuje zwykle porządek. A gdy porządek nie panuje, to rządzi chaos, co to nie wiadomo, skąd się wziął. Bo pokój Gagi to takie miejsce, w którym każdy z domowników może mieć coś do załatwienia:
1. Dusia przychodzi pomarudzić, żeby Gaga się z nią pobawiła.
2. Maciek przychodzi za Dusią.
3. Maciek wyjmuje z szaf Gagi wszystko, bo jej wszystko jest inne niż jego zabawki, czyli fajniejsze.
Ja też zaglądam, by wziąć coś z przepastnej szafy garderobianej, którą Gaga musiała przejąć wraz z pokojem (który był naszą sypialnią). I tym sposobem Gaga czasem nie może doprosić się spokoju. I ładu. Bo każdy, kto coś chce, zostawia za sobą ogon przedmiotów, które tworzą chaos. A punktem kulminacyjnym owego chaosu jest niewielka komoda, która stoi najbliżej drzwi, szafy i łóżka i tym samym najlepiej nadaje się na odłożenie czegoś tam na chwilę. "Czegosie" z czasem zawalają komodę i piętrzy się bałagan, nad którym nikt nie panuje. No bo każdy do niego dokłada.
Trochę marudziłam już nad tym stanem rzeczy. A że marudzenie skutku nijakiego nie przyniosło, postanowiłam ogarnąć chaos w ramy, które wszakże porządku nie gwarantują, ale jednak odgruzowują przestrzeń. I tak powstało pudełko tekstylne, do którego można włożyć wszystko.
Pudło to pudło, a nie worek, musiałam wzmocnić dno i boki, żeby różności nie wysypywały się dookoła. Wypełniłam więc całość watoliną. przepikowałam, a krawędzie przeszyłam podwójnie. Efekt wyszedł zamierzony. Teraz wszystko ląduje tutaj z nadzieję, że kiedyś trafi we właściwe miejsce.
O, jaki porządeczek od razu się zrobił na komodzie:)
Pikowane rozwiązanie mojego pudełka zawdzięczam workowi, który zamówiła u mnie Iza. Zadanie było wyzwaniem, bo worek miał pomieścić ponad trzy kilogramy drewnianych klocków, służących do gier terenowych. Nie bardzo widziało mi się szycie tradycyjnego wora, do którego wszystko wpada jak w przepaść, a potem nie sposób nic znaleźć. I tak myśli pognały w kierunku torby z okrągłym, pikowanym dnem, uszytej pod dokładne wymiary klocków. Od Izy już wiem, że wyszło w sam raz (dziękuję za zdjęcia!).
Pikowane pudła zostają ze mną, kolejne szycie w planie! Fajne, ładne, wyprać można...
i te ptaszki...
OdpowiedzUsuńkażdy rodzaj pudelek schowkow i pokrowcow popieram w pelni:)
Chyba w kazdym domu jest chyba takie miejsce gdzie permanentnie tworzy sie chaos I nie wiadomo co z tym zrobic, ale Ty poradzilas sobie, jak wdze, na medal!!!!
OdpowiedzUsuńCoś wiem na temat chaosu na komodzie ;p Takie pudełka tekstylne bardzo mi się podobają ,miałam w planach uszycie nawet ale jakoś tak rozeszło się po kościach a nie mam na swoim szyciowym koncie nic pikowanego.Nie wiem czy wiedziałabym jak się zabrać do tego-taka ze mnie szwaczka ;p
OdpowiedzUsuńWidzę gile zastąpiły już bardziej wiosenne ptaszydła :)
Ściskam!
Ach, gile trwają w "salonie", bo nie mam czasu zmienić dekoracji na wiosenne:)) A te ptaszydła to u Gagi w pokoju, tam same ptactwo lata:)
UsuńCo jak co, ale pudełko zawsze się przyda! A takie ładne też ozdobi :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
marta
porządek musi być, ja też lubię wszelkiego rodzaju pedełkowate i workowate wytwory - pomagają się ogarniać:)
OdpowiedzUsuńŚliczne pudełko. Uwielbiam takie małe rzeczy do organizacji chaosu. No i wykonanie mistrzowskie :)
OdpowiedzUsuńfajny pomysł i jaki porządek! :)
OdpowiedzUsuńSuper pudła i ten worek wyszedł świetnie.
OdpowiedzUsuń