Od dawna je uwielbiam. Uwielbiam i podziwiam. Bo są urocze, piękne, klimatyczne. I zazwyczaj niepowtarzalne. Wianki wszelkiego rodzaju. Wieszałabym je wszędzie, bo zwykle wszędzie pasują. Ich przydatność - do niczego. Do wiszenia, leżenia, do dekorowania, strojenia. By cieszyć oko. By wprowadzić wymarzony klimat do domu. To w sumie bardzo wiele. To jest odpowiedzialność dla takiego wianka...
Do tej pory wianki szyłam, ale zawsze podobały mi się te zdobione najróżniejszymi cudami: z kwiatami, jajkami, szyszkami, gałęziami, perłami itp. itd. Podziwiałam u innych i nigdy nie miałam odwagi spróbować. No bo nie umiem, nie wiem, jak, czy podołam, czy nie przesadzę...
Mój strach na chwilę zamilkł w piątek, gdy w hurtowni dosłownie wpadły na mnie styropianowe oponki. Minęłam je. Wróciłam, stanęłam, sapnęłam, odłożyłam, poszłam, sapnęłam, cofnęłam się, wrzuciłam do koszyka. Do samochodu szłam z myślą, że i tak nic z tym nie zrobię. Ale wieczorem styropian nie dał mi spokoju. Wzięłam kółko i podjęłam wyzwanie.
I dziś z bijącym sercem prezentuję "dzieło" owo wieczornych zmagań. Troszkę się wstydzę, bo wiem, że niedoskonały ten mój pierwszy wianek. Tu klej uciekł, tam krzywo przycięłam. Ale jest i bardzo się cieszę, że podjęłam wyzwanie. I powiem więcej, to była strasznie fajna praca twórcza i wracam do niej niezwłocznie!
Prawdę mówiąc, nie mogłam się zdecydować, gdzie najlepiej wygląda...
Moja tasiemka nie kłamie...
:))
Wow ale fajowy!!!!Serio!!! Ja nie mam pojęcia o robieniu wianków a ty chyba, po tym swoim pierwszym razie, złapałaś bakcyla ;p Czekam na kolejne!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się na tej szafie(?) panelowej z kolorowymi gałkami :))
Ściskam ♥
Pierwsze koty za płoty :) jak dla mnie super! Ja też niebawem przymierza się do swojego pierwszego wianka ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBrawo! i na pewno myslisz sobie: czemu tak długo z tym zwlekałam!
OdpowiedzUsuńNie wstydź się! Wianek bardzo fajny. Na pierwszym zdjęciu wygląda najpiękniej. :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem zachwycona. Wszystko naturalne i o to chodzi.
OdpowiedzUsuńNie ma się czego wstydzić, początki są najtrudniejsze, a efekt końcowy wyszedł super:) Jeszcze popracowałabym nad kwiatkami/zdobieniami, bo trening czyni mistrza! Buziaki
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz, z przyjemnością się Ciebie czyta.
OdpowiedzUsuńA wianek zacny, nie masz się czego wstydzić :)
Kobieto Ty się nie bój tylko działaj dalej bo pięknie Ci ten wianuszek wyszedł :)
OdpowiedzUsuńCudny :) szkoda że nie miałam okazji zobaczyć na żywo :)
OdpowiedzUsuńŚliczny ten wianuszek. Ja też się przymierzam do wiankowego rękodzieła, ale jakoś czasu trochę brak. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSprostałaś wyzwaniu :) Pierwszy masz już za sobą, teraz pora na kolejne :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wianek i ładnie się prezentuje na białym drewnie :) rzeczywiscie mode sa te wianki, widuję sporo takich na fb i w zachodnich gazetkach
OdpowiedzUsuńmodne*
OdpowiedzUsuńJak widac strach ma wielkie oczy:) wyszlo super. Dzialaj dalej!:)
OdpowiedzUsuń:-)to mamy podobnie;-)tylko,ze Ty swój wianek zrobiłaś,a ja mimo zakupu 6 oponek nie zrobiłam ani jednego:-/ leżą od Bożego Narodzenia...ale nie miałam weny twórczej na wianki. piękny ten wianuszek i założę się,ze następne beda co raz to piękniejsze ;-)dziękuję za odwiedzinki;-) pozdrawiam kochana!!!
OdpowiedzUsuń