Nie wierzyłam w formy silikonowe. Naprawdę. Byłam pewna, że to jakaś ściema. Że ktoś próbuje mnie przekonać, że jak forma ma kształt samochodu, do ciasto też będzie miało kształt samochodu. Wydawało mi się to mocno podejrzane.
Ale im bardziej młodsza latorośl parła do wyrobu ciasta, tym częściej zaczynałam spoglądać w stronę wszelkich gadżetów do pieczenia. Polowałam zwłaszcza na dziecięcy wałek, ale tegoż nigdzie nie było. I wtedy zobaczyłam fantastyczny zestaw dla małych cukierników. Odczekałam, bo byłam pewna, że żaden normalnie zarabiający rodzic nie wyda 80 złotych na takie coś. I nie pomyliłam się, zestaw zakupiłam za 25 złotych (satysfakacja - bezcenna).
Dusia była zachwycona i od razu podęła decyzję, by upiec motyla.
Ale jak tu piec, skoro ja nie wierzę formom silikonowym.
Nieeee, na pewno nie wyjdzie, dziecko będzie rozczarowane i w ogóle...
Ale wyjścia już nie było.
Zmiksowałyśmy szybko ciasto na babkę octową i zamiast do tradycyjnej, dużej formy, wylałyśmy do nowych foremek.
Oddech wstrzymany... Na pewno nie wyjdzie...
No i wyszło. Ciasto wyrosło jak zawsze. Od razu po wyjęciu z piekarnika odchodziło pięknie od foremek. Babeczki dosłownie wypadły, a i z motylem nie było żadnego problemu. I - o dziwo - motyl nie był jakąś dziwną, nierozpoznawalną masą, ale pozostał zgrabnym motylkiem.
Ale żeby przekonac się do końca, następnym razem upiekłyśmy misia.
Mis jak ta lala. Jeszcze tylko make-up...
A potem misiowi odrąbano rączki i nóżki celem konsumpcji (zdjęcia prezentują się zbyt drastycznie, nie do pokazania...)
Tym samym kończę ze swoim niedowierzaniem. Ja - Tomasz niewierny...
Jako maniaczka wszelakich form silikonowych wiem ze działają i kocham je bezgranicznie, nie wyobrażam sobie już bez nich mojej kuchni, tez mam formę Misia i moje dziecko jest zachwycone jak zrobię takie ciacho
OdpowiedzUsuńI ja nie byłam przekonana do takich foremek a tu proszę jak ładnie wychodzi!!! Z silikonów to mam tylko formy na muffinki ;p
OdpowiedzUsuńWysłałam ci maila ,kobito szalona ;p
Buźka!
Ja do silikonkow przekonalam sie juz dawno temu, szkoda tylko, ze jak moj syn byl brzdacem to w ogole takich nie byli, nie mowiac juz o takich superowych ksztaltach :-)
OdpowiedzUsuńZawodowe wypieki, pełna profeska! To ja poproszę takie ciacho do naszej kawki in spe :)
OdpowiedzUsuńDo silikonów i ja się przekonałam (w kwestii foremek, oczywiście ;p), są bardzo wygodne, ciasto do nich nie przywiera, łatwo je umyć...
Mam nadzieję, że za kilkanaście lat nie gruchnie wiadomość, że są rakotwórcze, trujące, czy w inny sposób śmiercionośne (po 3kroć tfu! przez lewe ramię).
Buziaki!
Ja biorę na wynos motylka. Pozdrawiam i dzięki za odwiedziny.
OdpowiedzUsuńNo toż to piękne i pyszne Wam wyszło! :))
OdpowiedzUsuńTeż do tej pory nie wierzyłam w te formy, ale po tym poście zdecyduję się na zakup i pieczenie dla dzieci w nich:)
OdpowiedzUsuńJa przekonałam się już w tamtym roku :) Super są! Piękne łakocie zrobiliście :D
OdpowiedzUsuńJa mam motylka. A nawet sześć. Kupiłam w celu robienia kolorowych motylków z galaretki owocowej ale nie potrafie wyjąć takiej galaretki z foremki żeby się nie rozwaliła.
OdpowiedzUsuńTakie silikonowe foremki są świetnyym wyrobem :)
OdpowiedzUsuńPiękna sylikonowa foremka!
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądają takie foremki sylikonowe. Nawet zwykłe ciastko może wyglądać ciekawiej i przyjemniej dla oka. A dla dzieciaków to też może być frajda,że zrobią ciastko w określonym kształcie.A wypieki też wyglądają jak z profesjonalnej ciastkarni.
OdpowiedzUsuńSama lubię te sylikonowe foremki właśnie ze względu na łatwość ich użytkowania.
OdpowiedzUsuń