niedziela, 25 października 2015

Malowanie kubka, czyli niech ci ręka nie zadrży...

Jak się coś nowego odkryje, to się człek cieszy jak dziecko... 
I jak dziecko maluje, bo inaczej nie umie.

Inka zorganizowała warsztaty z malowania kubków. 
Pojechałam i się zachłysnęłam możliwościami.

Zmarszczek mam teraz chyba więcej, 
bo siła skupienia nad malowaniem kreski wymaga nieustannego marszczenia czoła. 

Polecam Wam bardzo taką twórczość, jeśli jeszcze nie próbowaliście!!


czwartek, 18 czerwca 2015

Szmaragd i drabina

Witajcie, kochani Znajomi i Wy, którzy zaglądacie tu po raz pierwszy!

Wiele wody w rzecze upłynęło od czasu mojego ostatniego posta, ale była to woda burzliwa, intrugująca i obfitująca w zaskakujące momenty. Woda krzepiąca i inspirująca, dzięki której wiele wątków mojego życia zostało odkrytych lub odświeżonych. I znów wiem o sobie więcej, i znów się dziwię, jakie to życie jest poplątane...

Tyle filozoficznych rozważań, zanudzać Was nie będę przeszłością. Kto bywa na profilu FB, te wie, jakie rzeczy Dom w kratkę wyprawia w ostatnim czasie i skąd niedoczas się bierze ;)

W klimatach domowych osiadłam na laurach. Nic się nie dzieje, dekoracje niewzruszone stoją od kilku miesięcy, jedynie dwie półki czekają na zmontowanie. Ale kto wie, kiedy ów montaż nastąpi...

Tymczasem uwaga wszystkich domowników przeniosła się w ostępy zielone, zwane działką rekreacyjną, którą nabyliśmy  zaledwie pół roku temu. Jest to piersza wiosna na działkowym areale wielkości małej, ale zacnej. Z ochotą więc sadzimy, kosimy, sprzątamy i odnawiamy co się da, żeby całość była zrobiona "po naszemu" (czytaj "po mojemu" raczej).

Tym sposobem w szopce, co pod lipą stoi, odkryta została metalowa drabina. Zniszczona do cna, skrzypiąca w zawiasach i w ogóle gibiąca się na boki. Mąż podjął wyzwanie i wlazł na górę, by ściąć czubki żywopłotu i żywo grzmotnął na ziemię, na szczęście bez uszczerbku na zdrowiu. Tym samym drabina podpisała wyrok śmierci na siebie, ale wtedy ja - sprytny działkowiec - odkryłam dla niej nowe życie. Życie kwietnika.

Trzy farby zmieszane ze sobą dały piękny szmaragdowy odcień, którego już nigdy nie zamieniłabym na miętę. A chciałam z początku.



Malowanie trwało wieki, czyli pół godziny. Efekt końcowy zachwycił nawet część męską rodziny. 



I tylko kwiatów brak. Ale drabina też zacna. Szmaragdowa w końcu :)

Swoją droga, znaleźć gdzieś taką drabinę, wcale nie jest łatwo. 

środa, 25 lutego 2015

Stołówka mobilna - torba dla taty

Tata ma dziś urodziny.

Mama wymyśliła dla niego świetny prezent, który jest i świetny, i potrzebny.

Bo tata biega do pracy z kanapkami, jogurtami i owocami, co by lunch porządny zjeść
 i nowa torba byłaby jak znalazł.

no to córcia - rachu, ciachu i...



Stołówka mobilna gotowa!

Pomieści słoiczek z zupką, zdrowe kanapki i jabłuszko czerwone.
Bo materiał solidny i dno szerokie, a więc z pojemnością nie będzie kłopotu.
(też sobie taką uszyję!)


Szycie urodzinowej torby dla taty przypadło w drugą rocznicę mojego szyciowego życia i mogę z radością stwierdzić, że coś po tych dwóch latach nawet umiem! 

A już na pewno, wiem, czego nie umiem!


poniedziałek, 16 lutego 2015

Szybka litera na proporczyku

Już jakiś czas temu dla Karola, mojego 5-letniego sąsiada, powstała girlanda proporczyków.

Karol lubi zielony, więc jest cała zielona. 

Kropli oryginalności dodał jej mały zabieg, który polecam wszystkim girlandowiczom.



Na bawełnianych trójkątach zrobiłam litery z pomocą tekstylnej taśmy klejącej. Wystarczyło wyciąć odpowiedniej długości paski i ułożyć z nich litery.

K- jak Karol
A - jak Ania, siostra Karola


Szybko, łatwo, bez kleju :-)

I tylko tyle dziś. Szybko, konkretnie, bez przynudzania :-)


sobota, 7 lutego 2015

Logotyp - co to, po co to i czy warto

Czym jest logotyp?
A czym nie jest?
Czy każdy znak graficzny to już logo?
Czy każda nazwa stworzona z użyciem ozdobnej czcionki to także logo?

Dziś postanowiłam trochę porozważać na ten temat, bo wraca on do mnie bardzo często w postaci pytań od klientów, którzy chcą zamówić taśmę personalizowaną dla swoich potrzeb. Taśmy takie używane są potem często jako wszywki, taśmy do pakowania, ozdobne gadżety firmowe.


Bardzo często wraca do mnie pytanie, czy na taśmie może być umieszczone logo. Sprawa przecież oczywista - każdy chce, by jego towar miał swoje unikatowe oznaczenie, a wszywka z logo jest jednym z lepszych sposobów na podkreślenie autorstwa dzieła. Tak robią wszyscy wielcy - wielcy projektanci, wielkie sieciówki, wielkie sklepy, wielkie marki. I dobrze. My także powinniśmy dbać o autorski podpis wszystkiego, co jest wytworem naszych rąk, naszego umysły, talentu. A zależeć nam na tym powinno tym bardziej, że coraz chętniej sprzedajemy to, co wymyślimy i wykonamy. Grono odbiorców powiększa się, nasza nazwa zaczyna krążyć w eterze, stajemy się rozpoznawalni. A logo nam w tym ogromnie pomaga - w owej rozpoznawalności. 

Ale...

Nie każdy logotyp, który do mnie trafia spełnia podstawowe warunki, by być grafiką unikatową i rozpoznawalną dla danej marki. A to jest podstawą jego skuteczności.

Za Wikipedią:
Logotyp (gr. λόγος logos - słowomyśl + τύπος typos - odciskobraz) – termin rozpoznawalny od początku XIX wieku jako forma graficzna będąca interpretacją brzmienia nazwy i jednoznacznie identyfikująca markęfirmę, agencję, organizację, produkt, usługęprzedsięwzięcie, imprezę oraz każdy inny rodzaj aktywności gospodarczej lub społecznej.

Jakie cechy powinien posiadać dobry logotyp?

Prostota, prostota i jeszcze raz prostota - uwaga! nie mylić ze skromnością i minimalizmem!!!
Logotyp powinien być przejrzysty. Powinien jasno przekazywać nazwę marki/firmy. Nadmierna ilość szczegółów fatalnie wpływa na jego przekaz. Jeśli w jednej grafice umieszczamy kwiatki, serduszka, ptaszka, koronkę, nazwę i odnośnik do strony internetowej, to odbiorca nie jest w stanie skupić się na niczym. Zostaje zasypany detalami, których nie jest w stanie odtworzyć w całości. Nie zapamięta nazwy, nie zapamięta logo, a tym samym nie stworzy w głowie automatycznego połączenia, że ten konkretny "obrazek" oznacza ten konkretny produkt lub markę. 

Spójrzmy na największych: 




Poznajecie?? I  żadnej filozofii tu nie ma. Prosto i przejrzyście. Żadnych niepotrzebnych elementów i komplikacji. 

Dobrze, by logotyp składał się z kilku części, które w zależności od naszych potrzeb mogą funkcjonować samodzielnie jako logo. W przypadku McDonald's mamy znane na całym świecie żółte M na czerwonym tle. Ale koncern z powodzeniem posługuje się także logo z całą nazwą firmy w reklamach prasowych czy w szyldach swoich restauracji. 
Podobnie, wszyscy znam jabłuszko (kolorowe,czarne), ale wielu z nas kojarzy także całą nazwę Apple. Itd...

Które z logo koncernu byłoby dobre na taśmy?? Żółte M, które widać z daleka, czy długie McDonald's, które na taśmie może stać się słabo czytelne. Ha, zależy jeszcze na jakiej taśmie!

A które logo będzie dobre na ulotkę, na baner, reklamę w internecie? Tu jest pies pogrzebany... Dlatego myśląc o logo, musimy wyobrazić je sobie na przeróżnych nośnikach informacji i reklamy. Innymi słowy, musimy wiedzieć, gdzie nasz logotyp będzie się ukazywać, jak będziemy go używać, gdzie zaistnieje i w końcu - kto ma go zobaczyć. Ale czegokolwiek byśmy nie wymyślili, zawsze należy pamiętać o przejrzystości, prostocie, oryginalności.

Właśnie - oryginalność. Trzeba być czujnym i bezwzględnym, by nie ulec chwilowej modzie. Jeśli szukasz inspiracji w internecie, z pewnością po pewnym czasie będziesz wskazać trendy panujące w logotypach. Trendy i style. Bo inne logotypy wybiorą firmy zajmujące się usługami pod krawatem (kancelaria, księgowość, bank), a inne firmy artystyczne  (to my!). Twój logotyp nie może ulegać modzie - za rok, pięć, dziesięć lat prawdopodobnie będzie nadal z Tobą. Oczywiście, poddasz go lekkiemu liftingowi, ale trudno będzie wywrócić go do góry nogami, bo... klient pamięta Twój stary logotyp! Dlatego Coca-Cola wygląda inaczej, ale ciągle tak samo...

Czy da się samodzielnie zaprojektować logotyp? Pewnie, że się da. Jak się umie ;) I jak się trzyma zdrowy dystans do swojej pracy. Bo łatwo popaść w samozachwyt i przeciwnie - łatwo popaść w... łatwiznę. Napis wykonany artystyczną czcionką jeszcze logotypem nie jest. Podobnie jak grafika, którą znaleźliśmy w internecie. Taki napis może stworzyć każdy, grafikę może ściągnąć każdy. A nam przecież chodzi o unikatowy znak - właściwy tylko dla nas! Przecież nie chcemy być myleni z inną marką, z innym logotypem. Jeśli więc nie masz pewności, przemyśl kwestię zatrudnienia fachowca - grafika, projektanta - jak zwał, tak zwał. Obca osoba spojrzy chłodno na Twoją twórczość i ostudzi nadmierny zapał w pomysłach. 

Z czym logotypu mylić nie powinniśmy??

1. z banerem bloga - to zupełnie różne rzeczy, choć w pewnym momencie naszej działalności mogą zacząć się uzupełniać. Bo np. otworzymy sklep internetowy albo zaczniemy się promować na fejsie albo zaprojektujemy linię produktów. W każdym razie baner bloga może czerpać z logotypu i wzajemnie. Baner może też stać się logotypem, ale dobrze by spełniał warunek przejrzystości i rozpoznawalności.

2. z napisem wykonanym czcionką artystyczną lub zwykłą - taki napis może stać się świetnym wstępem do własnego logotypu. Mam klientów, którzy właśnie tak zaczęli tworzyć swoją markę. Najpierw zależało im na identyfikacji własnej twórczości i napis w zupełności im wystarczał. Potem widzieli już sens w unikalnej grafice i decydowali się na projekt logo.

3. zdjęciem, rysunkiem, grafiką z internetu - wszystko, co ogólnie dostępne, pozbawione jest cechy unikalności. Sówka znaleziona gdzieś w sieci może być najpiękniejsza na świecie. Ale poza nami, mógł ją znaleźć i wykorzystać jakiś milion ludzi.

4. kalka innego logotypu - bo jest taki świetny i tak mi się podoba! Nie, tak się nie da. Po pierwsze to jest w sumie kradzież, po drugie ktoś nas może obsmarować, po trzecie - naprawdę lubimy kalki? Lubimy inspiracje, ale nie robimy 'kopiuj-wklej' i już.

5. Odręczny rysunek - logotyp jednak trzeb ubrać w formę graficzną. Nadać mu poprawną rozdzielczość, jakość, kolor itp. Niech rysunek będzie punktem wyjścia dla poprawnego projektu.

Myśląc o własnym logotypie, pamiętajmy:

- im prościej, tym lepiej
- przejrzysta grafika górą
- oryginalna nazwa górą
- nadmiar szczegółów szkodzi
- przerost formy nad treścią też
- ciekawa kolorystyka, bez przesady, przyciąga wzrok
- inspiracja jest tylko punktem wyjścia, a nie efektem końcowym
- korzystanie z profesjonalnych usług procentuje

Na koniec przykład logotypu, który stworzyliśmy w Domu w kratkę dla marki "Mama Neli". Wyjściowych pomysłów było wiele i były dość skomplikowane. Ostatecznie logotyp składa się z kilku elementów, które mogą istnieć razem lub osobno - w zależności od potrzeb.

Mamy więc etykiety dwustronne - jest pełna nazwa i znak graficzny:


Mamy taśmy 18 mm do składania na pół, na których widnieje element graficzny w kółku:


Mamy też naklejki, ponownie z kółeczkiem z dorzuconą nazwą u dołu:


Mam nadzieję, że tych kilka moich rad pomoże Wam w refleksji nad własnym logotypem. Zachęcam, bo warto. Gdy działasz, tworzysz, sprzedajesz - warto zadbać o oprawę graficzną marki.

Ale się rozpisałam... Raju...




wtorek, 20 stycznia 2015

Znajdź różnice! Czyli puszki w roli głównej...

Puszki po mleku, 
które dzielnie wypija synek, n
nadal pozostają w centrum mojego domowego recyklingu.

Nieczęsto jednak wprowadzam w życie nowe pomysły, 
bo ciągle wracam do tak lubianych puszek skarbonkowych 
i przede wszystkim... reklamacyjnych.


Taką puchę można sobie zamówić u mnie. Można, a co ;)
Ale można sobie zrobić samemu z jakiejkolwiek innej puchy, 
byle nie po marynowanych śledziach.

O tym, jak od podstaw przerobić taką puszkę, pisałam już nie raz, 
nie będę więc przynudzać całym procesem recyklingu...

Zapraszam natomiast do niecnej zabawy, w której 

Twoim zadaniem jest znalezienie różnic między puszkami.

Przyjrzyj się uważnie...


I co? Masz??


Nie, nie chodzi o kolory dekielków!


Tylko o szwy! Szew szwowi nierówny! 

Raz prosty, raz zygzak, raz ozdobny, potem ze sznurkiem i jeszcze inny...

Czysta zabawa w wymyślanie - polecam!


Przepis na szew jest prosty:

Przede wszystkim szew niczego nie zszywa. 
Szew musi zostać przeszyty na materiale sam! 
Nie przyszywamy szwem materiału z napisem do folii oklejającej puszkę. To grozi katastrofą!
Szew po przeszyciu ma zostać przyklejony do puszki za pomocą :

a) kleju
b) taśmy dwustronnie klejącej
c) możesz wymyślić coś innego, co klei

Gotowe!!


niedziela, 21 grudnia 2014

Przemiana świecy adwentowej #4 i inne takie świąteczne...

To już ostatnia niedziela. Cudnie. 
Cieszę się na ten fantastyczny czas w roku.
I w ogóle nie wkurzył mnie brak miejsca parkingowego w galerii handlowej.
I w ogólne nie przeszkadzał tłum ludzi w sklepach.
Przecież ja też tam byłam i tłok robiłam.
A cieszę się tym bardziej, że trzy dni przed wigilią wszyscy chcą się pozbyć towaru świątecznego, 
więc wyprzedaże idą pełną parą. Skorzystałam, a jakże!

***

Tymczasem płonie ostatnia świeca adwentowa. 
Wymyślnej metamorfozy nie zrobiłam. 
Taśmy dekoracyjne z przemiany świecy numer 2 bardzo mnie przekonały, 
więc czwartą też udekorowałam w ten sposób.


Niewiele nowego w te Święta u mnie. Wszędzie czerwień.
Taka nudna jestem, ale po prostu inaczej nie da rady.
Ta czerwień sprawia, że dom wygląda zupełnie inaczej.
 Już nie tylko biel i beż,  niebieski to już całkiem się chowa. 
Wszędzie jest ta ciepła, radosna czerwień. Teraz spotęgowana przez maleńkie lampki, które rozświetlają kąciki dekoracyjne.

W galerii handlowej odwiedziłam wyprzedażowy kącik w Empiku. Same rarytasy.
Nie oparłam się cudownej puszeczce, w której zakochałam się na blogu Karoliny, gdzie można teraz takową wygrać. Nie wiem, czy wygram, więc wzięłam tę ostatnią! I jeszcze spotkałam renifera w samolocie, który jest chyba spełnieniem jakiegoś mojego marzenia z dzieciństwa. Od razu byłam z nim przy kasie.




I ostatnie pamiątkowe migawki świąteczne. 

Czekamy.

Jeszcze jutro kolejne zakupy, kilka spraw do załatwienia, pieczenie ciastek...


Cieszę się każdą chwilą przygotowań. 

Czego nie zrobiłam, już nie zrobię i trudno. 

Okna nie uciekną, prasowanie też (choć mogłoby...), a reszta jakoś na bieżąco zejdzie.
Czekają mnie same przyjemności: pieczenie placków, dekorowanie pierników, pakowanie prezentów, a wszystko wśród radosnego chichotu dzieciaczków. 
Czego chcieć więcej?
A że dużo ludzi w sklepach? Że ciasno? Że biją się o karpia? Że się kłócą na parkingu? 
Banały, to wszystko są tylko banały. 
Jest dużo ważniejszych spraw. Banały całkowicie odpuszczam.
Raduję się!