składam wielkie podziękowania za ciepłe słowa i życzenia zdrowia po naszych szpitalnych przeżyciach!
Bardzo się przydadzą, bo choroba jeszcze nie odpuszcza.
Tymczasem muszę wspomnieć o jednej przemiłej rzeczy, która spotkała mnie w tych trudnych dniach. Szpitalny pokój dzieliliśmy z dwuletnią Michalinką, cudną dziewczynką, która wspaniale zaprzyjaźniła się z Maćkiem. Ja za to poznałam Magdę, mamę Misi, która okazała się być równie zakręcona na punkcie handmade co ja:))) Tyle, że ja głównie szyję, a Magda specjalizuje się w scrapbookingu, dziedzinie, którą podziwiam, a do której w ogóle się nie zabieram z braku talentu oczywiście. I tak po prostu -wśród strzykawek i inhalatorów - Magda podarowała mi świąteczną karteczkę:
Gest bardzo miły i nie pozostanie bez odpowiedzi :) Karteczka misternej roboty. I ten dzwoneczek:) A na blogu Magdy znalazłam inne jej prace:
I tak zupełnie przez przypadek, pośród szpitalnych korytarzy, poznałam pierwszą blogerkę w realu:) Kto by się tego spodziewał..?
A teraz...
jest mi bardzo miło zamieścić grafikę:
To wyróżnienie dla młodych bloggerów zawdzięczam Karmelowej z karmelowej krainy, której świetny blog znajdziecie tu:
Wyróżnienie wyróżnia i zaskakuje. Bo ja zaledwie dwa miesiące skrobię sobie w Domu w kratkę.
Dziękuję!!! I zgodnie z zasadami zabawy od razu przystępuję do odpowiedzi na pytania zadane przez karmelową:
1.Kawa czy herbata? :))
kaaaawaaa!!
2.Z sentymentem wspominam...
dzieciństwo
3.Mam słabość do...
czekolady
4.Jeśli bym mogła to chciałabym zmienić...
zniosłabym wszelki pieniądz na rzecz barteru:)
5.Jestem szczęśliwa gdy...
czuję harmonię, czyli, gdy wszystko gra
6.Uwielbiam...
moją rodzinę i mój dom (i Władcę Pierścieni)
7.Nie znoszę...
buractwa, snobizmu i nieustannego narzekania
8.Moja przygoda bloggowa zaczęła się od...
odpowiedzi na pytanie: czy znajdę na to czas?
9.Moje ulubione handmadowe zajęcie to...
szycie
10.Wolne chwile najchętniej spędzam...
robiąc to, co lubię, a jest tego wiele
11.Jestem...
na właściwym miejscu:)
O moich nominacjach przy innej okazji. Bo to nie jest takie proste. Jest tyle fantastycznych blogów...
Ale żeby nie było, że tylko siedzę i piszę...
Dowód wznowienia działalności poniżej.
Litery skrojone na miarę.
Wylądują pod choinką.
Czyją?
Nie powiem!
Kroiłam przed 22 i przy okazji nadarzyła się okazja (a okazji się nie omija, gdy się nadarza) uwiecznienia...
Nie, nie... Nie o gile tu chodzi. O gilach to ja jeszcze wiele napiszę przed świętami. A dziś gile to zaledwie tło dla cienia, który każdego dnia wypełnia dwumetrową przestrzeń na ścianie (ramy mają rozmiar 50x50). Jak zawiesiliśmy lampy, to aż lekka trwoga nas naszła. Że to takie wielkie!
Podobne efekty mamy na każdej ścianie. Lampy są dwie i nawzajem się cieniują.
Jak nadarzy się okazja przy okazji, to bez okazji też inne cienie uwiecznię.