niedziela, 17 listopada 2013

Nowa szata skrzyni

Pranie, pranie, wszędzie pranie...

Bo pięć osób do oprania to nie trzy. W dodatku większość wciąż rośnie, rośnie więc garderoba.

Nasz lniany brudnik już nie wyrabiał. Co go opróżniłam, zaraz znów był pełny. Białe, kolorowe, delikatne, dżinsy, bawełna, a gdzie pościel, a gdzie koce, obrusy i cała reszta, którą te trzeba od czasu do czasu jednak wyprać... I na nic próby utrzymania ubrań w czystości dłużej niż kilka godzin. Zawsze znajdzie się jakaś czekolada, jakiś chrupek, sok, herbatka, klopsik, sosik itd. itp., który ląduje na wszystkim dookoła. I ta chęć niesienia pomocy: "Mamo, ja to wytrę!" i już ręka jedzie dalej zgodnie ze starym powiedzeniem "i choć jemu nikt nie kazał, wziął chusteczkę i rozmazał". Ale - żeby nie było - nie ilość prania była trudna do udźwignięcia, ale te sterty rosnące na brudniku, obok, pod, nieopodal i w pobliżu. 

Nie było wyjścia. Trzeba kombinować. 

Większe kosze na pranie oczywiście są. Ale zazwyczaj szerokie i nie mam gdzie ich wstawić. Chyba że...
A może skrzynia... Niech będzie dość wysoka, szeroka, ale niezbyt głęboka... Może wówczas zmieściłaby się w maleńkim korytarzu przy drzwiach wejściowych..? Tylko gdzie ja taką znajdę? I ile mnie to będzie kosztować?! 
I wtedy myśl pomknęła w stronę starej skrzyni, którą niegdyś zamówili dla mnie rodzice na pościel. Stała przy mojej panieńskiej kanapce i do dziś uważam, że była to najwygodniejsza forma ścielenia łóżka. Podczas najbliższej kawy z mamą omówiłyśmy temat i okazało się, że skrzynia jest! Stoi na strychu, w zasadzie niepotrzebna, więc mogę brać.

To biorę!


Ach, prawdziwa płyta wiórowa z białą, lśniącą okleiną - to było coś w latach 90-tych. Widać ząb czasu, coś tam odprysło, boki całe w ciemnych plamach. Konieczna odnowa.


Szybko wymieniona została pokrywa skrzyni na drewnianą - poprzednia miała już zepsuty mechanizm. Stolarz dorobił też kilka dziur w dnie dla lepszego przepływu powietrza, co by się wszystko, ehę, nie kisiło.




Jest pokrywa, a co z resztą?

To nie drewno, nie ma co szlifować. Można malować, ale płyta nie jest matowa i farba może się ślizgać. I sumie naturalnie przyszedł pomysł z obiciem skrzyni tkaniną. W głowie przerabiałam różne warianty kolorystyczne i desenie. Ostatecznie zdecydowałam się na materiał z IKEA, który kupiłam do zupełnie innego celu. Ale właśnie do tego kącika wydał mi się idealny - obok wisi czarno-biały "ikeowy" picasso. Poza tym na ścianie zamontowane są duże kafle, więc klimat panuje surowy.

Dalej poszło szybko.


Gąbką trzykrotnie nałożyłam biały lakier na pokrywę. Ładnie pojaśniała (co dobrze wyglądało przy brązowych kaflach na ścianie), a jednocześnie zachowałam naturalne słoje i sęki. Potem wzięłam się odmierzanie tkaniny. Okazało się, że jej szerokość niemal idealnie pasuje na owinięcie skrzyni bez nawet jednego cięcia. Obszyłam jedynie strzępiące się boki. Na końcu zdecydowałam, że nie przybiję materiału bezpośrednio do płyty wiórowej. (A jak się pobrudzi, to co zrobię?) I wtedy wpadł mi do głowy rzep. 



Rzep przyszyłam na obu końcach tkaniny, z kolei dwa długie pasy przytwierdziłam za pomocą zszywacza do skrzyni. Potem pozostało już tylko dobrze naciągnąć materiał i przyczepić rzep do rzepa.

Gotowe!!


Gotowe:)


Rozwiązanie z rzepem ma swoje wielkie zalety. Po pierwsze, materiał mogę w każdej chwili wyprać. A po drugie, w każdej chwili mogę wymienić go na inny!

Problem prania zniknął, pojawiła się za to skrzynia, która fajnie wypełniła kąt wejściowy. Myślę, że nad nią coś zawiśnie. Póki co postawiłam konie, które od czasu remontu nie mogły znaleźć sobie miejsca.



Zrobione. Teraz sterty prania mogą mi skoczyć:)

Skrzynia + tkanina + rzepy = zrób to sam dla siebie i swojego mebla! 
Czyli niech będzie, że to moje pierwsze DIY.

15 komentarzy:

  1. Ma to samo podejście-jak się nie da przemalować to owijam tkaniną:-) Pomysł z rzepami rewelka! Skrzynia wygląda świetnie, kto by zgadł, że takie skarby tam przechowujesz:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo super to wymyśliłaś! wygląda znakomicie:)))))))

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysł z tkaniną na rzepę!Bardzo praktyczny.A i skrzynia fajnie sie prezentuje w "ubranku" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo pomysłowe! Gratulujemy pierwszego DIY ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla mnie bomba! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. No pięknie! Stary mebel, a jak się przydał. No i przede wszystkim, jak teraz wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo pomysłowe :)
    Ten biały lakier jakiej jest firmy? Polecasz?
    Pozdrawiam,
    Inka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lakier firmy DAXOL - jak mówi puszka - akrylowy, koloryzujący, do drewna, zachowuje strukturę drewna. Powiem Ci szczerze, że zupełnie się na takich rzeczach nie znam. Ten poleciła mi sprzedawczyni w markecie budowlanym. Malowałam nim też stary kredens (gdzieś go już chyba trochę widać). Jak dla mnie jest fajny, bo bardzo stopniowo barwi drewno. Nie ma obawy, że od razu pomaluje po prostu na biało. Także ja jestem zadowolona, chociaż nie mogę go porównać z żadnym takim produktem. Pozdrowienia!!

      Usuń
    2. Dzięki! Może się kiedyś przydać :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Przepiekna szafka....super pomysl Gratuluje ...tez by mi sie taka przydala dzieci dwoje ma kto brudzic :-D Pozdrawiam Monika

    OdpowiedzUsuń
  9. Sprytnie, a efekt fantastyczny:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaradna i zdolna babka z Ciebie !!! :):):)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ikeowa tkanina genialnie się przydała :)) super!

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam taki sam obraz "Picassa" w sypialni :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Super pomysł, grunt to pomysłowość.
    Ostatnio obijałam tkaniną swoje pufy.

    OdpowiedzUsuń