środa, 22 stycznia 2014

Komiksowe pudła i pierwsza łaszi/washi tape

Miało być w końcu o szyciu, bo praca wre.

Ale nie będzie, bo nie mogę pominąć skromnego zakupu, który spowodował lawinę zmian w jaskini. 

W jaskini pracujemy. To pokój wyjątkowy, bo nie ma w nim łóżka i nikt w nim nie śpi i to różni go od pozostałych. Jest za to miejscem pracy małżonka, jest też biblioteczką, siedzibą mojej firmy, płytoteką, montażownią, przechowalnią. Bywa salonem gier i kinem, gdy telewizor zajęty. A wszystko na niespełna 9m2. Da się? Kto mieszka w bloku, ten wie, że się da:) W języku dyplomatów pokój ów winien się nazywać gabinetem. Ale my nazywamy go jaskinią, bo zwykle, jak ktoś w nim coś robi, to zamyka się na amen i dostępu do niego nie ma. 

Multizadaniowość tego pomieszczenia jest zawsze wyzwaniem organizacyjnym. A ja organizację mam we krwi, więc od kilku miesięcy nosiłam się z zamiarem uporządkowania całości. Zależało mi na opróżnieniu kilku półek, na których zalegały rzeczy przydatne raz w roku albo raz w życiu. Plan był taki, żeby przerzucić owe rzeczy wyżej, na regały, których w jaskini mamy całą ścianę. To jest przestrzeń bardzo często niewykorzystana, a przecież od szafy do sufitu pozostaje jeszcze dobre pół metra wolnego miejsca. Można je doskonale zagospodarować właśnie na cuda, które są ważne, ale nie najważniejsze i w zasięgu ręki leżeć nie muszą.

W Castoramie kupiliśmy uszczelkę i śrubki. Ja okiem zahaczyłam o pudła i od razu kilka wzorów w to oko mi wpadło. Szybko przetasowałam w myślach, do czego się przydadzą i dzielnie ruszyłam sprawdzić cenę na metce. Ulga wielka, bo 5 złotych za małe i 8 za duże to nie majątek. I tym sposobem pudła trafiły do kosza, by dwie godziny później stanąć w pozycji horyzontalnej w oczekiwaniu na zagospodarowanie.


Wzory na pudłach zachwyciły mnie od razu. Plus biel i czerń, która właśnie w jaskini sprawdza się doskonale. Bo tam nie pcham się z koronkami, kropeczkami, podusiami, ulubionym niebieskim i innymi babskim rzeczami. Jaskinia jest miejscem na wskroś męskim, więc takie komiksowo-gazetowe klimaty wpasowały się fantastycznie. I jeszcze wzór wielkiego miasta...



Gazetowe pudło spodobało mi się najbardziej. Zwłaszcza reklamy:)


Wczoraj porządkowanie jaskini trwało dwie godziny i zakończyło się pełnym sukcesem. Przy okazji pojawiło się kilka nowych miejsc do wykorzystania. Cieszy mnie to niezmiernie, bo od czasu, gdy zaczęłam bawić się w handmade przybywa akcesoriów, które przecież są niezbędne i gdzieś je trzeba trzymać. 

Do pudeł trafiły już rzadko używane różności. I mix gotowy.


Pudła stały się okazją do pierwszego wykorzystania washi/łaszi/waszi (z jakiego to języka??) tapes. Wzorem  Karmelowej Krainy zamówiłam na brocante.pl. Taśmy są świetne, a sprzedawca zadbał o  każdy szczegół przesyłki, co bardzo lubię i doceniam, dlatego przekazuję dalej zainteresowanym. Nawet mały, sercowy upominek znalazłam:)


Trochę czaję się z tymi taśmami, oklejam tu i tam, potem zdzieram i tak w kółko. 
Pudła to pierwsze "logiczne" oklejanie: ładnie i praktycznie.


W całej reorganizacji jaskini i tak najlepsze jest to, że wygenerowałam  miejsce na maszynę do szycia!!! 

I to jest hiiiit! 

Co to oznacza? 

Oznacza to, że wyjeżdżam z szyciem z pokoju dziennego. I nie będę musiała już wyciągać i chować maszynerii, tylko Singerek dumnie stoi i czeka gotowy do pracy. Już majaczy mi w głowie ciąg dalszy organizowania miejsca do szycia, ale to zajmie trochę czasu. Zwłaszcza, że musi być to wariant męskiego wystroju.

Tymczasem - mam biureczko do szycia:)) I idę do niego właśnie, lalala.

6 komentarzy:

  1. Washi (to chyba z Japonii przywędrowała na nie moda) zmienia życie, prawda????
    Rewelacyjnie to wygląda a pudła są bajeczne!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę tu trochę mojego klimatu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie te pudła! Lecę do Castoramy! Paaaaaaaaaaaa...

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam te pudła w sklepie, ale u mnie nie pasują kolorystycznie.
    Fajnie organizują przestrzeń:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię pudła i pudełeczka wszelakie,takie kartonowe stoją u córy w pokoju.Widzę pierwsze klejenie już masz za sobą ;) Oj fajne te taśmy,nie ma co.
    A co ja bym dała za taką "jaskinię".Ja muszę wyciągać Singera za każdym razem i targać go na kuchenny stół ;[
    Buźka :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam pudła również. Podobno jak ma się uporządkowaną przestrzeń, to uporządkowane jest również w głowie. Nie do końca wiem, czy to prawda całkowita, ale jednak takie podejście mnie pociesza ;D
    Miejsce na maszynę, noo proszę, gratuluję! Bo z doświadczenia mojego i innych, nie jest łatwym zadaniem wygospodarowanie dla niej miejsca.

    OdpowiedzUsuń