poniedziałek, 5 maja 2014

Progressive music project: spodnie

Dwa miesiące temu mąż podjął temat:
- Zrobisz mi nowe spodnie na koncert? Bo tamte już wytarte...
- No zrobię. A co konkretnie?
- Nic szczególnego. Naszywki znowu.
- No dobra - sapnęłam. Bo poprzednim razem, czyli cztery lata temu, przyszywałam naszywki w ósmym miesiącu ciąży. Nie miałam wówczas pojęcia o czymś takim jak maszyna do szycia. I trzy naszywki naszyłam zygzakiem ręcznie. Nie wspominam tych chwil zbyt dobrze. Ale teraz przecież powinno być prościej.
Miesiąc temu mąż wrócił do tematu.
- Mam już naszywki. Zrobisz do 5 maja?
- Oczywiście - rzekłam z błogą nieświadomością, gdy tymczasem mąż wysypał przede mną ponad tuzin naszywek do przyszycia. Sapnęłam, przewróciłam oczami i jeszcze raz sapnęłam.
- Chyba żartujesz! Ile tego?! - odpaliłam z pretensją.
- Tak troszkę przecież tylko. Masz teraz maszynę, to bułka z masłem!
Bułki nie było, masła też nie. Było za to trudno. Dżins jak to dżins - twardy. Ale ja byłam równie twarda i parłam uparcie do przodu. Maszyna już nawet nie protestowała, gdy naciągałam na nią nogawki. Sapała tylko...


Maszyna tortury przeżyła straszne. Ja też. I tak razem tkwiłyśmy w tym najgorszym projekcie szyciowym świata. Pod igłę trafili weterani muzyki mniej lub bardziej progresywnej: Metallica, Pink Floyd, Lacrimosa, Opeth, Dream Theater, Tool i coś tam jeszcze, ale nie pamiętam już co.


'Master o Puppets' wszyło się krzywo. Musiałam poprawiać. Sapałam przy tym strasznie. I ostatecznie wszystkie wszywki wykończyłam ręcznym ściegiem, a Pink Floyd w ogóle całe ręcznie trza było naszyć, bo kształt kółkowy nijak pod maszynę nie pasował.

I są. Progresywne spodnie koncertowe. Dziś mąż dziękował cudnie i kazał się obfotografować. Bez głowy. Ot, taka progresywna fota. Dumny wyruszył w spodniach na koncert.
 


I z wrażenia zapomniałam, czyj to koncert dzisiaj. Uuuups... Ale spodnie są. Jak ktoś na koncercie spotka gościa w takich pojechanych portkach, to mój ci on.

PS. Pozdrowienia dla progresywanego Arka - kolegi koncertowego męża - który bloga regularnie odwiedza:)))

14 komentarzy:

  1. Kobieta się napracowała, a mąż dumny pięknie prezentuje jej dzieło - zgrana para :) mój póki co czapkę przeze mnie uszytą dzielnie nosi choć do ideału to jej dalllleeeekkkkooo :) kochani Faceci :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No to pracy miałaś nie mało ale efekt końcowy zachwycający :) pozdrawiam, Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra żona z Ciebie, a mąż fajnej muzy słucha :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko,znowu się uśmiałam do łez ;:)) Twój ukochany mąż powinien cię na rękach nosić i po pietach cię całować za to poświęcenie i ta tyrkę ;p
    A co do muzy-to ja też siedzę w takich klimatach jak twój luby :) Miałam pytać na jaki koncert się wybrał ale widzę ,że z wrażenia-lub przerażenia i zmęczenie-zapomniałaś ;p
    Uściski ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny efekt, ale Twoja maszyna mówi do ciebie wielkimi liczbami :) :)

    OdpowiedzUsuń
  6. To namęczyłaś się z naszywkami. Ale ważne, że dałaś radę:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nieźle się uśmiałam!ależ z Ciebie cudna żona jest-bez dwóch zdań!!!!teraz tylko czekać aż wymyślisz równie "łatwe zadanie"do wykonania lub tzw. bułkę z masłem dla męża:)
    pozdrawiam sedecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Bułka z masłem? Taaa...
    Ja mam jedną naszywkę do przyszycia na synowskich portkach i zabieram się do niej z oporami. Gratuluję wytrwałości.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cóz my nie robimy dla tych swoich męzczyzn... ;-)) tych dużych i tych małych czywiscie ♥
    spodnie super!! podziwiam, bo jeans rzeczywiscie nie jest fajny.... wiem, bo co chwila szyję łaty na kolanach....

    OdpowiedzUsuń
  10. Arek "Abraksas"6 maja 2014 13:27

    A odwiedzam, odwiedzam, podziwiam i szczerze zazdroszczę Twojemu Mężulkowi, a mojemu koncertowemu koledze, takiej zdolnej i otwartej na jego muzyczną pasję Żoneczki :) spodnie są naprawdę EKSTRA, ale ta okrągła naszywka to chyba Black Sabbath, a nie Floydzi ;p a moim ulubionym muzyczno-domowkratkowym wpisem był ten o nabytym zresztą przeze mnie naciągu ;) pozdrowionka !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Arek, miałeś nie zdradzać mojej pomyłki!! :))) Niech będzie BS:)) Pozdrowienia!

      Usuń
  11. No odjechane portasy! :) Nie zazdroszczę przyszywania.. ;)
    Ups...właśnie się skapnęłam, że mój mężulo w następny weekend jedzie na koncert... Wybacz, nie pokażę mu zdjęcia Twojego dzieła...na razie ;) Koszulka mu wystarczy z odpowiednim napisem ;))
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. super spodnie, znam wielu takich co by chcieli takowe posiadać ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Efekt świetny. Wszystkie tak równiutko ponaszywane:) Musiałaś się napracować, ale warto było:) Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie. Ania

    OdpowiedzUsuń